Widzę jakieś czerwone
kosmyki, które są bardzo blisko, a do tego kłują jak cholera! Może je
strząchnąć? Unoszę rękę i nerwowo ruszam nadgarstkiem, by pozbyć się czerwonego
problemu. Przynosi to chyba skutek, bo w końcu dostrzegam tarczę słoneczną.
Podnoszę się do pozycji siedzącej i nagle do moich nozdrzy wdziera się zapach
jakby palonego materiału. Marszczę czoło i rozglądam się dookoła. Jakoś nie
zastanawiam się nad tym gdzie jestem, interesuje mnie tylko źródło tego smrodu!
Odwracam się i widzę wysokiego właściciela irytującego włosia siedzącego obok
jakiejś czarnowłosej, naburmuszonej dziewczyny. Wgapiam się w nich, jak gdyby
mieli coś nie tak z twarzami.
-O, obudziła
się, hrabina.-burczy dziewczyna.
Patrzę na nią spod
uniesionych brwi i obserwuję jak gasi fajkę na ramieniu chłopaka, który nawet
nie reaguje. Mówiąc szczerze to ta cisza mnie przytłacza, bo docierają do mnie
przebłyski wspomnień. Tych ostatnich.
-Palisz?-słyszę głos
czarnowłosej.
-Chyba nie.
-Ja też nie.-mówi wkładając
kolejnego papierosa do ust.
-Widzimy.-wzdycha chłopak.
-Gdzie ja jestem?-zmieniam temat.
-W twoim największym koszmarze!
-Stul pysk, Emedi!-warczy
chłopak.-Na razie nie powinnaś się zamartwiać naszym miejscem pobytu, na to
przyjdzie jeszcze czas.
-Dobra chodźmy już, bo mi się
fajki kończą! Teraz ty ją niesiesz!
Czarnowłosa rusza przed siebie nawet nie
zwracając uwagi na to czy ktoś za nią idzie. Patrzę przez chwilę za nią, a po
chwili czuję uścisk w talii. Widzę jak kamyki, na których przed sekundą
klęczałam oddalają się znacznie.
-Hę?-wydobywam
z siebie.
-Myślałem, że
będziesz cięższa.
-A! Pu-puść
mnie!-wykrzykuję rumieniąc się.
-Jesteś
irytująca! Ciesz się, bo ten babsztyl przed nami ciągnąłby cię po ziemi!
Uspokajam się i posłusznie wiszę, przewieszona
przez jego ramię. Na myśl przychodzi mi worek kartofli, niesiony do kuchni.
-A tak w ogóle
to jak się nazywasz?-pytam
-Sano.
-Ej, Sano,
dokąd idziemy?
-Do wioski
niedaleko granicy kraju Wody,…
-Hinata.
-…Hinata-san.
Wielka brama wyrasta jak na zawołanie przed
naszymi nosami. Nie czuję się najlepiej z tym, że ktoś musi mnie dźwigać. W
sumie to co ja się przejmuję! To oni mnie porwali! Łapię za włosy chłopaka i
zaczynam za nie ciągnąć, jakbym była małym dzieckiem, któremu coś się nie
podoba.
-Co ty
wyprawiasz idiotko?!-wrzeszczy.
-Nie
wiem!-odpowiadam najszczerzej jak potrafię.
-To mnie puść!
Nic nie mówię tylko cała zawstydzona chowam
twarz w tył jego koszulki. Czuję jak poprawia sobie fryzurę i niezadowolony
rusza dalej.
-Wariatka!-szepcze.
Gdy zapada zmrok wchodzimy do jakiegoś motelu
na obrzeżach wioski. Pokonujemy po ciemku długie schody na 2 piętro, omal nie
wywracając się o stertę gruzu. W pewnym momencie stawia mnie na ziemi, otwiera pomieszczenie
naprzeciwko i wpycha do środka, zatrzaskując drzwi przed moim nosem. Zaczynam
drzeć się wniebogłosy kopać i walić w drzwi. Nagle czuję silny uścisk na
nadgarstku, który natychmiast powala mnie na podłogę. Uderzam się w tył głowy, a spowodowany ból odbiera mi
zdolność racjonalnego myślenia. Podnoszę się powoli, klnąc pod nosem ,co do
mnie raczej niepodobne.
-Nie drzyj
się!-słyszę oschły głos.-Wstawaj, bo coś sobie jeszcze zrobisz.
Za późno! Unoszę się z trudem i podchodzę do
nieprzyjemnego rozmówcy. Wyostrzam wzrok, a gdy go rozpoznaję przykładam dłonie
do jego chłodnych policzków i mimo piekących rumieńców, uśmiecham się szeroko.
-Nigdy nie
myślałam, że cię jeszcze spotkam…Zapomniałam ci wtedy podziękować, Sasuke-kun.
-Niby za co?
Ja ci tylko wyciągnąłem tę włócznie z brzucha, nic więcej…Ale wiesz co,
zastanawiałem się jak musi boleć świadomość, że osoba przez ciebie kochana
skazała cię na tak okrutną śmierć dla jakiejś tam Haruno.
Odsuwam się znacznie, przypominając sobie
chwilę, podczas której Naruto miał wybrać, która z nas zginie. Ja, czy Sakura?
Jakoś nie zdziwił mnie jego wybór…Żyję tylko dzięki Sasuke, który wyciągnął ze
mnie drewnianą włócznię i szybkiemu leczeniu Hezy.
-Niemniej, dziękuje ci!-bełkoczę przez łzy, kucając.
-Geez, nie
rycz! To irytujące…No błagam, przestań!…NIE RYCZ MÓWIĘ!
-Przecież nie
ryczę!
Zapada cisza, a ja wściekła wgapiam się w
swoje stopy. Przełykam ślinę, próbując pozbyć się nieprzyjemnego uczucia, ale
daje to tyle co nic. Uderzam otwartą dłonią w podłogę, powodując nieznośny ból.
-I po co?
-Cicho
bądź.-warczę.
-Zmieniłaś
się, Hyuuga.
-Nie tak
bardzo jak myślisz.
-Naprawdę?...A
tak w ogóle, co to jest?-mówi, wyjmując coś z kieszeni.
-Zapal
światło, bo nic nie widzę.
Podchodzę do niego, a on włącza jedną z lamp.
Dopiero teraz widzę jego twarz. Po bliznach z wojny nie ma nawet śladu, ale
jego włosów widać dawno nikt nie podcinał. Nieważne! Wyrywam mu z ręki kartkę,
którą bez problemu poznaję.
-Moja prośba o
wykluczenie mnie z grona shinobi Konohy.
-Naprawdę?...To
wychodzi na to, że i tak nic nie tracisz.
Wymijam go i staję pod wielkim, ale
zasłoniętym oknem. Ze złości ciągnę za materiał, wyrywając karnisze ze ściany.
-Nie rozwalaj
pokoju, bo się do końca życia nie wypłacę.
-Ty się
dzisiaj chyba napiłeś, bo jesteś dziwnie otwarty i miły w stosunku do mnie.
-Może.-wzrusza
ramionami.
-Do czego
jestem wam potrzebna? Bo jeśli chodzi o okup, to nie macie na co liczyć.
-Nie. Nie o to
chodzi. Mówiąc szczerze to mi nawet nie powiedziano. Wiem tylko tyle, że mam
cię pilnować.
-Huhu,
super.-wydaję okrzyk, udający entuzjazm.
Patrzę przez okno w nadziei, że za nim znajdę
odpowiedź, wyjaśniającą mi co ja tutaj robię. Chyba nic z tego. Słyszę ciche
pochrapywanie za moimi plecami. Odwracam się i widzę Uchihę, który śpi
rozwalony na dywanie. Dzisiaj chyba oboje nie jesteśmy sobą, co Sasuke?
Budzę się, ale mówiąc szczerze to bez odrobiny
chęci do życia. Podnoszę się, przeczesuję dłonią włosy, a po chwili rozglądam
się po pokoju. Spoglądam na dywan i przypominam sobie wczorajsze spotkanie. Gdy
myślę o ostatnich wydarzeniach to dochodzę do wniosku, że moje życie wcześniej
było nudne i pozbawione jakiegokolwiek sensu. Nie mówię, że teraz ma, ale na
pewno większe niż wcześniej, przynajmniej odrobinę…Wyciągam się, odrzucam koc
na bok i wstaję. Kieruję się ospale w kierunku łazienki, naciskam klamkę i
wchodzę do środka. Spoglądam w lustro i kiwam głową z dezaprobatą.
-No
gratulacje. Tego jeszcze nie było! Skołtunione włosy, podkrążone oczy,
poodciskana twarz, zarośnięte brwi. Brawo! Do zakonu pierwsze drzwi na lewo!
Opuszczam głowę i rysuję paznokciami kółka na
blacie zlewu. Zaczynam wystukiwać nawet nieznany mi rytm.
-Yhym!-słyszę chrząknięcie
za sobą.
Odwracam się błyskawicznie i widzę Sasuke w
samym ręczniku! Czuję jak robię się czerwona od stóp do głów.
-Moim zdaniem
to z tym zakonem powinnaś jeszcze zaczekać.-szepcze, przegryzając wargę.
Zdezorientowana wybiegam do pokoju, a tam na
łóżku siedzi ta czarnowłosa dziewczyna, ale dla odmiany nic w ustach nie ma. :-]
-Witam państwa
śpioszków! Może śniadanie do łóżka?...A przepraszam to niemożliwe, bo debil
wydał całą naszą kasę na jakąś nikomu niepotrzebną GUMĘ DO ŻUCIA! Słyszysz
Uchiha? GUMĘ DO ŻUCIA! Ja go kiedyś zabiję, a ty nic na to nie poradzisz! Nie
mam kasy nawet na jedną fajkę! Umrę, ale zabiorę tego idiotę ze sobą do piekła!
Obiecuję!...A co ty taka czerwona?-zwraca się do mnie.
-To nic
takiego.
-Ty, Uchiha,
coś ty jej zrobił? Tylko mi nie mów, że to twoja kolejna fanka, bo się
rozpłaczę i wrócę do żłobka.
-A to ty byłaś
w żłobku?-pyta, wychodząc z łazienki i wkładając koszulkę.-Myślałem, że
skończyłaś tylko porodówkę.
-Stul pysk, bo
po tej twojej pięknej buźce nic nie zostanie!
-Może ty idź i
sobie ołówki popal, jak dzieci w akademii, bo się dziwnie agresywna robisz.
Wstaje i z trzaskiem zamyka za sobą drzwi, a z
korytarza dochodzą do nas jeszcze jej przekleństwa. Patrzę przez chwilę na
miejsce, w którym zniknęła, słysząc za sobą odgłosy biegania po pokoju.
-Rusz się, nie
będziemy na ciebie czekać.
-Nie.
-Jak to
„nie”?!
-Zboczeńca,
który podsłuchuje jak walnięta osoba mówi do siebie, nie słucham!
-To cię zwiążę
i siłą stąd wyciągnę!
-A rób co
chcesz, nie będę protestować! Tylko daj mi święty spokój!
-Tak?!Wiesz
co, chodź!
Łapie mnie za ręce, przewiesza swoją torbę
przez ramię i nie dając mi nawet wstać wyciąga z pokoju. Wpycha mnie do schowka na miotły i przypiera do ściany.
-Słuchaj,
”osobo walnięta”! Mam głęboko w nosie po co jesteś mu potrzebna! Mam po prostu
zadbać o to, abyś żyła, jasne?!Więc nie utrudniaj mi zadania, bo będę musiał
zabić i ciebie, i mnie! Czy to co przed chwilą usłyszałaś „osobo walnięta” jest
dla ciebie zrozumiałe?
-T,tak.
-Mam nadzieję.
Odblokowuje drzwi i powolnym tempem schodzimy na dół. Co ja sobie myślałam? Że skoro wczoraj całkiem nieźle się z nim
rozmawiało, dziś też tak będzie? Idiotka! Ale poczekaj tylko Sasuke! Skoro nie
uważasz, że mam u ciebie jakiś dług to się przygotuj! Zapamiętasz mnie do końca
życia, albo jeszcze dłużej!...Wychodzimy z klatki schodowej do niewielkiej recepcji gdzie
ten chłopak Sano targuje się z recepcjonistką.
-No mówię
pani, że jest owocowa! Może pani brać w ciemno! Widzi pani? Jak się ją zżuje jest różowa!
-Przestań,
kretynie, bo nam rachunek podwoi.-warczy Uchiha.
Z tego co widzę to Sasuke mruga zalotnie tymi
swoimi pięknymi, tajemniczymi oczami, a nogi biednej kobieciny robią się jak z
gąbki. Po chwili odchodzi ze zwycięskim uśmiechem na ustach, nie płacąc nawet jena. Za nim rusza
dziewczyna, ciągnąc Sano za ucho do wyjścia.
-Serio
kretynie!-krzyczy.-Trzeba było zaoferować chociaż miętową!
-Boli, boli!
Przyglądam im się z boku z wysoko uniesionymi
brwiami. Przypominają mi Hezę i Naruto z tymi swoimi kłótniami…Nie wiem czy już
wspomniałam o tym, że jestem prowadzona jak koza na sznurku, tylko z tą
różnicą, że za ręce nie za łeb!
-Świetnie się
bawisz, nie, Sasuke-kun? Ale poczekaj tylko, ja się zemszczę!
-Ciekawe.-burknął
„Uchiha! Ty draniu!”
cudowny rozdział! heh... Sasuke mnie rozwala ;pp już widać ze coś będzie między nimi ^^
OdpowiedzUsuńszczerze , szczerze , świetne :D Proszę o poinformowanie mnie o nowych notkach na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńAhhh! Świetne! Boskie! Jak ja ubóstwiam Saska! Jest taaaaaki mniam! A teraz do rzeczy. Bardzo fajny rozdział, co prawda kilka błędów zauważyłam, ale to nic takiego. Możesz mnie informować o nowych postach? I błagam Cię komentuj moje notki, bardzo mi na tym zależy!
OdpowiedzUsuńhttp://moja--fantazja.blogspot.com/
http://marzenia-nee-chan.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Nee-chan