niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 10


 Sasuke przystępował z nogi na nogę, co chwilę rozglądając się na boki po wielkim szkolnym korytarzu. Stojąca obok czarnowłosa dziewczyna, którą otaczała niebezpieczna aura, zamknęła z hukiem szafkę i niespodziewanie przyciągnęła go do siebie, by spojrzał w jej pałające wściekłością oczy.
-Jeśli w ciągu pół godziny jej nie znajdziesz to wypruję ci flaki, a tego zboka Sano skrócę o głowę!-zagroziła, odpychając jego umięśnione ciało.
 Nic nie odpowiedział, ponieważ sam bił się w głowie z wyrzutami sumienia. Wiedział, że jeśli białooka się nie znajdzie to Emedi nie zdąży go nawet drasnąć, bo sam sobie coś zrobi! Kopnął rozwścieczony w twarde drzwi jednej z szafek, które wygięły się do środka. Nie zwrócił na to uwagi tylko bezmyślnie ruszył za dziewczyną do klasy.
 Tymczasem na parking podjechał czarny, sportowy samochód zwracając uwagę wszystkich znajdujących się na zewnątrz. Siedzący za kierownicą chłopak wyciągnął ze schowka ciemny pakunek i z uśmiechem podał go pięknej pasażerce. Ustawił lusterko na jej twarz, a również jej kąciki ust wygięły się do góry, na widok odmienionej siebie. Zapięta do tyłu granatowa grzywka, odsłoniła w pełni jej zjawiskową buzię, a także białe oczy podkreślone ciemnym makijażem. Poprawiła czarną, skórzaną kurtkę przylegającą do niebieskiej koszulki i spojrzała na szare buty za kostkę na wysokim koturnie. Podobało jej się jak idealnie pasują do obcisłych, czarnych spodni i morskich dodatków. Zerknęła w końcu na zadowolonego z siebie bruneta i posłała w jego stronę buziaka.
-Weź, bo się zarumienię-zachichotał.
-To ty potrafisz?-spytała, nachylając się nad nim.
-Oczywiście!-oburzył się.-A teraz zapamiętaj: zero poprzedniego życia, pewność siebie, brak rumieńców, jesteś ty i tylko ty. Jasne?
-Tak, szefie.
-I tak mi mów, córuniu!
-Córuniu? Tylko tyle?
-A co?
-Nic!
 Wysiadła z samochodu i na widok chłodnego wzroku wszystkich kobiet, nabrała powietrza w płuca. Poczekała aż jej towarzysz wysiądzie, poda torbę, do której wsadziła czarne zawiniątko i da znak ręką, by ruszyła za nim. Każda para oczu była skupiona na nich z nie małym zaskoczeniem. Zmysłowa Hyuuga robiła wrażenie na każdym, a zwłaszcza mężczyznach...Dziewczyna planowała udać się do klasy, ale brunet złapał ją za dłoń i zaciągnął na zamkniętą (dla prawie wszystkich) klatkę schodową. Po schodach wspięli się na dach, gdzie nie było nikogo, a dało się zobaczyć niemal całą okolicę nowoczesnego miasta.
-Nie pójdziemy na lekcje?-spytała, siadając pod barierką.
-A cokolwiek z nich rozumiesz?
-Nie.
-To po co?
 Usiadł obok niej i chwycił za jej torbę. Rozpiął suwak i wyjął szklaną butelkę z czerwonym alkoholem zakoszoną tamtej nocy z jakiegoś baru. Uśmiechnęli się, na myśl o smaku trunku. Nie minęło długo, gdy dziewczyna ożywiła się na dobre. Ściągnęła buty oraz skarpetki i na bosaka zaczęła kręcić się w kółko na kamiennej posadzce. Chłopak dostrzegał jej radość i to jak bardzo była zrelaksowana, więc postanowił zaproponować coś co od dawna chodziło mu po głowie:
-Hina-chan!-zaczął, zwracając na siebie jej uwagę.-Słyszałem, że interesuje cię twoja poprzedniczka.
-No i co z tego?
-Co sądzisz o Sasuke?
-O Sasuke?...To dupek, z którym popełniłam pewien błąd...dwukrotnie.
-Nienawidzisz go?
 Zastanowiła się przez chwilę.
-Trudno powiedzieć.
-A jak bardzo chciałabyś dowiedzieć się o jego "BIG LOVE" (wielkiej miłości)?
-Co cię naszło z tymi pytaniami?
-Chcę ci zaproponować układ.
-Niby jaki?-zainteresowała się, siadając.

 Czarnowłosy chłopak nie wierzył własnym uszom. Gdy on się zamartwiał ta idiotka zabawiała się z Sano! Emedi zerkała na niego co chwilę, by poznać jego reakcję. Wiedziała, że starał się jak mógł, by wymazać swoje stare winy. "Nigdy sobie nie darujesz, co?" Otworzyła przed wściekłym chłopakiem drzwi od klatki schodowej prowadzącej na dach, gdzie jak się domyślał przebywała Hyuuga i ten roześmiany brunet.


-Hymm...-zastanowiła się Hinata, po wysłuchaniu pomysłu towarzysza.-W sumie to czemu nie?
-Zgadzasz się?
-Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy?
-Chcę zobaczyć jak wielki pan Uchiha cierpi!-odpowiedział bez żadnego skrępowania.-Znowu...
-Ale...-broniła się.
-Masz go tylko w sobie rozkochać!-potrząsnął nią.-Dwa razy udało ci się osiągnąć coś o czym zwykłe dziewczyny mogą tylko pomarzyć!
-Ja wcale nie chciałam.-bąknęła pod nosem.
-Co z tego?!Ale pomyśl...możesz zemścić się na nim za każde, każde zło!
 Zamyśliła się głęboko, unosząc wysoko oczy. Widział, że coraz bardziej przekonuje się do tego pomysłu, więc uśmiechnął się chytrze.
-Zastanów się. To w końcu nie jedyne pytanie, na które mi jeszcze nie odpowiedziałaś...
 W tym momencie drzwi otworzyły się z głośnym hukiem spowodowanym silnym kopnięciem, a na dach wyleciał rozwścieczony czarnowłosy chłopak. Brunet odsunął się od niej natychmiast, a jego spojrzenie skrzyżowało się z tym należącym do Sasuke. Nagle za pleców Uchihy wychyliła się Emedi i w niesamowitym tempie pojawiła się obok Hyuugi.
-Mam nadzieję, że nic ci nie jest oprócz tego, że jesteś upita...-powiedziała.
 W tym momencie czarnowłosy odepchnął ją i nachylił się nad dziewczyną, tak że patrzył prosto w jej śnieżno białe oczy.
-Gdzieś ty była?!-ryknął, ale jej twarz pozostała niewzruszona.-Słyszysz?
-Tak, ale nie zamierzam ci się tłumaczyć.
-Tak?
-Dokładnie tak.
 Niespodziewanie podniósł ją i przewiesił przez swoje ramię. Nie zdążyła nawet zareagować, gdy wepchnął ją do jakiegoś samochodu i zamknął drzwi. Spojrzała na niego w momencie, gdy ruszał i wrzasnęła:
-Co ty wyprawiasz?!
-Nie potrafisz słuchać poleceń, więc od dziś masz tak zwany "szlaban".-oznajmił.
-Co?
-To. Masz szczególny zakaz kontaktów z tym kretynem.
-Nie masz prawa!
-Mam, bo na razie żyjesz na MÓJ rachunek!
 Zatkało ją. No tak, miała mnóstwo kasy od kiedy tam trafiła, ale nigdy nie zastanawiała się skąd. Spojrzała na niego i przegryzła wargę, czując że rzeczywiście była mu coś winna.
-Przepraszam.-szepnęła.
-Tylko to potrafisz?!
-Co?-zdziwiła się.
-Jedyne co potrafisz to przepraszać? Taka jesteś naprawdę-beznadziejna!
-O ty, skur...-nie dokończyła bo znów zaczynała przedzierać się prawdziwa ona.-O co ci znowu chodzi?
-O wszystko! Jesteś denerwująca, żałosna, a do tego zupełnie przewidywalna! Nie było trudno obliczyć ile dni zajmie ci wepchnięcie się do mojego łóżka!
-Zatrzymaj samochód.-zażądała, ale tylko pokiwał głową z dezaprobatą.-ZATRZYMAJ SAMOCHÓD!
 Stanął obok parku w środku miasta, a ona rozpięła pasy i wysiadła, zamykając drzwi z głośnym trzaskiem. Szybko ruszyła pomiędzy drzewa gęsto porastające okolicę.
 On jednak nie zamierzał tak łatwo jej odpuścić. Był wściekły, chociaż sam nie wiedział dlaczego! Z łatwością ją dogonił, złapał za ramię i odwrócił w swoją stronę. Jakie było jego zaskoczenie, gdy uderzyła go z liścia w twarz! W tym momencie olał zasadę nie bicia kobiet i rzucił się na nią z pięściami. Jednak nie przewidział, że dziewczyna była o wiele zwinniejsza od niego, przez co nie mógł jej nawet drasnąć.
-Jesteś największą ku*** jaką w życiu widziałem!
-Przynajmniej nie jestem takim dupkiem i chamem jak ty! Mój ojciec jest lepszy od ciebie, a to dość rzadko spotykane!
-Przymknij się! Najchętniej bym cię teraz zatłukł tym oto kijem!
-Hehehe, śmiechu warte! Nie możesz mnie nawet drasnąć, bo jesteś za wolny!
-Tak?...Ty sama wiesz jak beznadziejna jesteś i na pewno żałujesz, że się kiedykolwiek urodziłaś!
 Umilkła. Trafił w nią, najmocniej jak to było możliwe. Łzy napłynęły jej do oczu, ale jej "silna strona" skutecznie je blokowała.
-Nienawidzę cię!-szepnęła i odwrócił się w stronę samochodu, do którego po chwili wsiadła. Niedługo do niej dołączył, a 20 minut później weszli do mieszkania...

 Stanęła ostrożnie na parapecie i szybko wyskoczyła przez okno swojego pokoju. Wylądowała prawie bezgłośnie, podniosła się, rozglądając za wyczekiwaną osobą. Po chwili spomiędzy samochodów stojących na parkingu wyszedł wysoki brunet trzymając ręce w kieszeniach i poprawiając słuchawki wetknięte do uszu. Gdy ujrzał idącą w jego stronę Hinatę uśmiechnął się szeroko i otworzyła ramiona.
-Co tam, Bella? Brzmiałaś bardzo poważnie...-zauważył.
-Skoro i tak mam pożyć krótko to przynajmniej chce poczuć choć raz satysfakcję, że to ja jestem górą.
-Co?
-Zgadzam się. Na obie propozycje...
"To ty będziesz żałował, że kiedykolwiek się urodziłeś, UCHIHA!"


Przepraszam, że tak długo nie dodawała :) ale miałam mnóstwo pracy. Mam nadzieję, że notka się podobała i dziękuje za cierpliwość :P
P.S. Sorry za tę wcześniejszą wielką czcionkę. Jak sama przeczytałam to się przeraziłam :D

6 komentarzy:

  1. Rozdział mi się bardzo podoba, ale... No, jest jedno "ale". Tekst był tak dużą czcionką tak intensywnie niebieskim kolorem, że czytałam to z głową oddaloną o 2 metry.
    Wracając do treści. Hinatka odmieniona to dobra Hinatka xD Bardzo zgrabnie ujęłaś jej opis, należą Ci się za to brawa.

    Pozdrawiam i duuużo weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Yeeeeeeej ! Nowy rozdział! Yatta!
    No, ciekawie ci powiem, oj ciekawie. Nie mogę się doczekać tego co dla nas przygotowałaś. No i jak brzmi ta druga propozycja?
    No i ta nasza nowa Hinatka... Dobrze wiedzieć, że walczy i nie daje już sobą pomiatać. Ciekawe co by się działo, gdyby nasza obecna Hina-chan wróciła do swego świata? Oj, działoby się. Już widzę nawet minę Hiashiego. Oj, fajnie by było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział :D Nie mogę doczekać się nexta :) Pisz jak najszybciej
    Pozdrowionka M.

    OdpowiedzUsuń
  4. A gdzież to panienka się podziewa? Czekamy, czekamy, aż panienka przyjdzie z nowym rozdziałem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie ;-)... ale osobiście uważam że poprzedni blog był o wiele wiele lepszy ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. *0* zatkało mnie , robi się coraz ciekawiej , choć już na początku opowiadania było mega. Idę poczytać 11 rozdział bo inaczej mnie rozsadzi.

    OdpowiedzUsuń