czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 4


 Otwieram najpierw jedno oko i stwierdzam, że jeszcze mi go nie wypaliło, więc mogę uchylić również drugie. Unoszę się do pozycji siedzącej, przejeżdżam ręką po twarzy i dopiero teraz zauważam karteczkę, która leży po drugiej stronie łóżka. Przturluję się bliżej, nadal zawinięta w kołdrę, biorę skrawek papieru w rękę i zaczynam czytać:
„Ohayo, Hinata-chan!
 Skoro to czytasz, znaczy że gburowaty i nikczemny Sasuś nie kazał ci spać na klatce schodowej :P A tak w ogóle to mam nadzieję, że nie jest w twojej pościeli, bo bym utłukł gada! To moje przyszłe miejsce! (nie w tym życiu) Obyś nie dała się zwieść jego przemiłym słówkom!
 Tak na marginesie to na stoliku obok łóżka, leży jego komórka, wiesz, ten metal. Wejdź w rubrykę WIADOMOŚCI i zobacz jaki z niego świntuch ;-)
 Pewnie zastanawiasz się kiedy zdążyłem dać ci ten liścik, skoro się nawet jeszcze nie znaliśmy. Bowiem miałem pewność, że jesteś śliczna i na samą myśl o tobie przechodziły mnie dreszcze (zachowaj to dla siebie, błagam!)
 Tak na zakończenie, pamiętaj by na pewno nie dostał z powrotem swojego telefonu J Bye, bye!
SANO-CHAN

 Biorę w ręce szary metal i obracam go w dłoniach z zainteresowaniem. W tym momencie do pokoju wpada Sasuke, wyrywa mi z rąk telefon i szybko wychodzi, zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem. Mrugam przez chwilę zdezorientowana, a po chwili zwieszam głowę i ciężko wzdycham… Jakiś czas później w końcu wystawiam nogi za cieplutkiej kołdry. Otwieram drzwi i nawet bez jednej pozytywnej myśli, daje się poprowadzić zapachowi świeżo parzonej kawy. Docieram do niewielkiej kuchni, pełnej jakiś zbędnych dupereli. Odsuwam sobie krzesło i półprzytomna opadam na nie, naprzeciwko wpierdzielającego ciastka, Sasuke. Spoglądam na niego w oczekiwaniu na propozycję przysmaku, ale chyba pomyliłam osoby! Wstaję wściekła i podchodzę do dziwnie wielkiej lodówki. Wyciągam karton mleka, odkręcam i wylewam białą zawartość na świetnie kontrastujące się włosy Uchihy.
-Zwariowałaś?!
-Każde dziecko wie, że ciastka z mleczkiem smakują 100 razy lepiej!
-Co?...Skoro tak, to smacznego!-krzyczy wylewając na mnie resztę napoju.
 Siedzimy po dwóch przeciwnych stronach kuchni, cali w mleku,  wgapieni w siebie nawzajem,  ciężko sapiąc.
-I co?-pyta
-Co „co”, głąbie?!-warczę.-Gdybyś był dobrze wychowany i mnie poczęstował, nie ociekalibyśmy mlekiem!
-Sama zaczęłaś!
-Nie łżyj!
 W tym momencie słyszymy dźwięk otwieranych drzwi, w których momentalnie staje Emedi, ubrana w króciutką, kremową spódniczkę i nie do końca zapiętą, białą koszulę.
-Eee…? A wam co?-pyta zdziwiona.
-Nic, nieważne…Idę wziąć prysznic.-informuję, mijając ją w drzwiach.
 Wchodzę do łazienki, znajdującej się przy „moim” pokoju, przekręcam zamek pod klamkę i z trudem ściągam z siebie mokre ubranie. Chowam się w szklanej kabinie prysznicowej, odkręcam kurek, a po chwili oblewa mnie ciepły strumień wody. Dokładnie spieniam moje nagie ciało, a i przy okazji granatowe włosy mają trochę przyjemności. Odwracam się i omal nie wywracam się z szoku. Bowiem oparta plecami o ścianę, stoi Emedi, i podaje mi fioletowy, mięciutki ręczniczek.
-Co-co ty ro-robisz?-jąkam się.
-Włóż to.-mówi kładąc na blacie przy zlewie takie same ubrania jak jej.
-Co to jest?-pytam otulając się po uszy puchowym ręcznikiem.
-Mundurek.
 Nie daje mi nawet znów spytać, bo wychodzi trzaskając drzwiami. Wzruszam ramionami, bo w sumie to co ja się będę przejmować! Wkładam na siebie „mundurek”, ale coś mi nie odpowiada w zapięciu, więc rozpinam trzy pierwsze guziki. Przeglądam się w lustrze i mówiąc szczerze to gdybym nie wiedziała, że to ja to wyglądałabym całkiem nieźle. Wychodzę z łazienki i od razu dostają jakąś torbą w brzuch.
-Aua!-jęczę.
-Bierz to i chodź!-warczy czarnowłosa.
-Co cię ugryzło?
-Nieważne.
 Biorę szarą torbę z nadrukiem twarzy jakiegoś całkiem przystojnego chłopaka i wychodzę za nią z mieszkania…

KONOHA-HEZA
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee zgadzam się!-drę się tak by na pewno mnie usłyszeli.
-Słyszymy panno Uzumaki, nie musi panienka krzyczeć. Rada może ma swoje lata, ale głucha jeszcze chyba nie jest.-w irytujący sposób zwraca mi uwagę jedna z członków rady przysięgłych.
-Ale ja się nie zgadzam! Nieco, że muszę zajmować się poszukiwaniami Hinaty z NIM-wskazuję na Naruto.-to jeszcze mam niańczyć Kazekage?! Mowy nie ma!
Godzinę później:
-Tylko sobie gardło zdarłaś.-zauważa Naruto, siadając naprzeciwko mnie w jednym z pomieszczeń archiwalnych.
-Zamknij się!...O której miał być ten twój Kazekage?
-O 16, więc ma 15 minut spóźnienia. A poza tym to dlaczego „mój”?!
-Nie rumień się jak dziewica.
-Teme…!
 W tym momencie rozlega się pukanie do drzwi, które natychmiast się otwierają z głośnym hukiem (są podobne do Tsunade) i stają w nich dwaj postawni mężczyźni. Mój dziwny braciszek od razu rzuca się uściskać dłoń z czerwonowłosym chłopakiem, chyba w naszym wieku.
-Witaj, Gaara…Dawno się nie widzieliśmy. Kankarou. Poznajcie to moja siostra Heza.
-Słyszałem!-powiadamia entuzjastycznie wyższy brunet.-Chodzą o niej legendy…Hej, jestem Kankarou.
 Mierzę przybyszów niechętnym wzrokiem, a w akcie akceptacji kiwam lekko głową, cały czas marszcząc brwi.
 -Witam.-burczę i mijam ich w drzwiach.-Macie nam pomagać, nie? Wiem, że nie mogę wydawać rozkazów Kazekage, więc może ja się przejdę po kawę, a wy się tym zajmiecie, co wy na to?-nawet nie obchodzi mnie ich odpowiedź.
 Idę do baru i zamawiam wymarzony od kilku dni, czarny napój. Niestety mój spokój nie trwa długo, bowiem ten „Kankarou” zajmuje miejsce obok mnie i zaczyna się we mnie bezczelnie wpatrywać.
-Zostawiłam wam klucz i teczki od Tsunade, nawet byłam miła,  więc o co chodzi?-pytam, zanurzając usta w gorącej cieczy.
-Zawsze się zastanawiałem jaka jest ta wielka HEZA, o której krąży tyle ciekawych plotek.
-Co, zawiodłam cię?
-Nie, wręcz przeciwnie…Może byśmy…-nie kończy, bo wtykam mu serwetkę w usta.
-Jak uporasz się z tymi aktami to pogadamy.
 Hinata, jak cię znajdę żywą to zabiję!
U HINATY
-Co to jest?!-krzyczę ze zdziwieniem.
-Liceum i nie wrzeszcz tak, idiotko!-burczy Emedi.-Chodź, bo Sasuke widocznie nie ma zamiaru na nas czekać.
 Wchodzimy do wielkiego, ceglanego budynku, pełnego podobnie do nas poubieranych ludzi. Mam dziwne wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą i szepczą za moimi plecami. Rozglądam się niepewnie dookoła, cały czas trzymając się koszuli Sasuke i czując na sobie zainteresowany wzrok Emedi. Wchodzimy do jakiejś przestronnej Sali, z której najchętniej to bym uciekła. Nagle czuję, jak na moje ramiona opadają czarne włosy, a ich właścicielka szepcze mi do ucha:
-To miejsce jest jak akademia, więc najlepiej nic nie mów, tylko zdaj się na mnie. Jasne?
 Kiwam głową na znak, że rozumiem, więc będę traktowana przez nią jak małe dziecko. Nagle dochodzi nas nawoływanie ze strony drzwi, jednej z wczoraj poznanych dziewczyn.
-Ohayo, Emedi i…Hinata, tak?-kiwam głową.-Poznałyśmy się chyba wczoraj, wybacz nie czułyśmy się za dobrze.-drapie się w tył głowy, szeroko się uśmiechając.
-Yoruichi! Jeśli jeszcze raz będę musiała się pozbywać waszych gości, to wywalę z chaty i klucze pozabieram!
-Ale przynudzasz!...Nieważne, słyszałyśmy na twój temat wiele ciekawych rzeczy, nowa.
-He? Jakich?-pytam po raz pierwszy.
-No o tobie i Sasuke…
-A może to wcale nie są tylko plotki?
-Uhu! Naprawdę?!-piszczy.-A jest tak jak w tych mangach o oni-chan i nee-chan?
-Możesz to rozpowiedzieć.
-Super!
 I już jej nie ma. Patrzę przez chwilę ze zdziwieniem w miejsce, w którym zniknęła i stwierdzam, że nie rozumiem tych ludzi. Nagle rozlega dzwonek i rzeczywiście jest tak jak w akademii, wszyscy zbiegają się do sali, a Emedi niespodziewanie obwiązuje mi szyję puszystym, czerwonym szalikiem.
-Co…?
-Siedź cicho i udawaj, że masz zapalenie gardła.
 Posłusznie zajmuje miejsce na samej górze, obok naburmuszonego Uchihy, który wpatruje się w przestrzeń za oknem. Znowu czuję na sobie niedyskretne spojrzenia ludzi dookoła. Nagle do pomieszczenia wchodzi dość masywna kobieta, a wszystkie oczy zwracają się na nią.
-Witam, kochane bezmózgi!-mówi z szerokim, wesołym uśmiechem.-2,4,6…16. Nie ma 4 osób, ale za to mamy nową uczennicę. Przedstaw się nam, skarbie.
 Gdy już mam wstać, jak torpeda wyrasta obok Uchihy, Emedi i zaczyna mówić głośnym, pewnym i poważnym tonem:
-Przepraszam, sensei, ale Hinata  nie może mówić, bo ma zapalenie gardła.-potwierdzam skinieniem głowy.-Dlatego też to ja ją przedstawię. Znamy się z zimowiska…To jest Hinata Hyuuga, przeniosła się tutaj z Hokkaido*, gdzie chodziła również do szkoły…
-A! To ty jesteś tą dziewczyną, na której temat cała szkoła huczy…Przyrodnia siostra Sasuke-kun, prawda?
-Dokładnie!-klaszcze w dłonie Emedi, a moje wielkie zdziwienie o moim spowinowaceniu z Sasuke, zakrywa szalik.
-Dobra siadaj, Tsurio-san.
 Ma na nazwisko „Tsurio”? Dobrze wiedzieć, bo jak mi się uda uciec będę pamiętała kogo oskarżyć! A tak w ogóle to jaka siostra?! Ja go nawet dobrze nie znam! Spoglądam na niego spode łba i zauważam, że wbija z nienawiścią paznokcie w kolano czarnowłosej, która zaciska zęby powstrzymując ból. Ty pewnie też nic nie wiedziałeś, co? Heh, przynajmniej nie tylko ja. Nagle na mojej ławce zauważam czarny zeszyt. Otwieram go i odczytuje napis na pierwszej stronie, który powoduje że mam ochotę kogoś zabić! „Wyglądasz bardzo seksownie w tym mundurku.” Podnoszę głowę i dopiero teraz zauważam siedzącego przy oknie, rząd dalej Sano z cwaniackim uśmiechem na ustach. Macha mi zalotnie łapskiem, a ja najchętniej bym mu ją ucięła! Jeszcze 2 miesiące temu spłonęłabym tak szkarłatnym rumieńcem, że nawet stopy by mi poczerwieniały, ale teraz to jakoś bardziej mnie to wkurza. Wsłuchuję się w głos starszej kobiety, która rysuje na tablicy jakieś wykresy. To jej zarobki? Z prawej strony nadal dociera do mnie napięta atmosfera…
 To była prawdziwa męka! Sasuke nie odezwał się do mnie nawet słowem, wszyscy dookoła wypytywali mnie o nasze relacje, a ja jakbym nie miała języka, dawałam mówić za siebie Emedi. Sano plótł mi warkoczyki, a potem oślepiał metalem, z którym gadał, tak zwanym „telefonem komórkowym”…Po minięciu zakrętu za szkołą, czuję że Uchiha zapina mi na nadgarstkach kajdanki, po czym mówi:
-Nawet przez sen gadasz o ucieczce.
-He?!!!!!!!
 Rzeczywiście śniło mi się, że uciekam, ale nigdy bym nie pomyślała, że nieświadomie poinformuję o tym moich prześladowców! Wzdycham ciężko, bo mówiąc szczerze to sama dobrze wiem, że jakakolwiek kłótnia pogrąży mnie doszczętnie! Człapię, stawiając nogę za nogą, tak by przypadkiem nie nadepnąć na piętę Uchihy…Siedzę przykuta kajdankami do kaloryfera w kuchni, a mój cholerny oprawca parzy sobie bezczelnie kawę!
-Utłukę cię jak tylko rozwalę to ustrojstwo!-warczę.
-Zamknij się.-burczy, wpychając mi do ust zbożowe ciastko i wychodząc.
-Hłej! Wchłacaj huhaj!
 No i mnie zostawił! Jeszcze to ciastko nie chce się połknąć!....Ta świetnie, jeszcze sobie prysznic weź, a co ci szkodzi! Poczekaj, jeszcze parę godzin i mnie więcej nie zobaczysz!
Godzina 02:11
 Upewniam się 5 razy, że śpi i szybciutko wymykam się z mieszkania. Wychodzę z klatki i zaczynam biec do beczki z numerem „4”. W ostatniej chwili  udaje mi się wsiąść, a jednocześnie uciec…
„Żegnaj, głupi Sasuke!

5 komentarzy:

  1. Superowe , najbardziej podobała mi się końcówka. Ciekawe co będzie dalej:D
    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Zastanawia mnie, czy ją złapią (nakryją?) na ucieczce. Nie mogę się doczekać kolejnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. [SPAM] Postacie z Naruto trafiły do liceum. Rzeczywistość opowiadania to poplątanie Japonii z Polską. Sakura Haruno walczy o zdobycie uczucia jej odwiecznej miłości, Sasuke Uchihy. Czy jej się uda?

    Serdecznie zapraszam na mojego bloga o tematyce SasuSaku: http://szept-serca.blogspot.com/ Może przypadnie Ci do gustu? Pozdrawiam, Banshee :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, cześć jestem Alliane. Chciałabym ci powiedzieć, że twój blog jest wspaniały. Sama też coś pisze, ale nie wiem czy dobrze. Jest to historyjka o parce sasuhina. Zapraszam do czytania
    alliane-tajemnica-milosci-sasuhina.blogspot.com
    A co do twoich opowiadań to są fantastyczne! Oby wena cię nigdy nie puściła!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~SPAM~

    Serdecznie zapraszamy do nowo otwartego spisu FanFiction o Naruto :3 Już dziś zapisz tam swojego bloga ^ . ^
    spis-ff-o-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń