niedziela, 2 grudnia 2012

Rozdział 5

 Siedzę naburmuszona na pokrytej rosą trawie, na wzgórzu, z którego doskonale widzę oświetlone miasto. Niedługo zacznie świtać, bo z daleko wychyla się ognista tarcza słoneczna. Szukałam przez wiele godzin rozwiązania jak wrócić do Konohy, ale tylko zmarzłam i przemokłam do suchej nitki. Posiniaczoną dłonią przeczesuję ostrożnie drugie,ale pozbijane pasma włosów. Zaczynam się zastanawiać, czy na pewno aby dobrze zrobiłam.Mogłam się najpierw czegoś więcej dowiedzieć o tym świecie, ale nieeeeee...musiałam uciec, no bo jakby inaczej!...Wzdycham ciężko, zwieszając głowę tak, że teraz jest między moimi kolanami. Nagle czuję,jak jakaś dłoń delikatnie głaszcze mnie po głowie.To pewnie Sasuke! Nawet nie zastanawiając się nad słowem "delikatny", odskakuję na sporą odległość i ustawiam gotowa do ataku. Ku mojemu zdziwieniu nie jest to Uchiha,ale jakiś wysoki chłopak o ognistych włosach.Może zmienił uczesanie? Ta, to właściwie chyba jedyna rzecz jaka ich różni...Shit,jakby mi nie wystarczył jeden dupkowaty gbur...Ale dlaczego ja pałam do niego taką nienawiścią? Nie jest chyba taki zły...Stop! Bez takich, głupia ja!
-Jak masz na imię?-budzi mnie głos chłopaka.
-He? Ja?...Jestem Hinata.
-Ładnie.
 ...Streśćmy trochę tę sytuację, bo sama nie wiem co mam o niej myśleć! Ten idiota jak gdyby nigdy nic pocałował mnie! W usta! A ja? No oczywiście dałam mu w mordę,ale...potem.
-Zwariowałeś?!-drę się.-Kto ci pozwolił?!Kim ty w ogóle jesteś?!
 Oczywiście spłonęłam szkarłatnym rumieńcem...Nagle zauważam coś dziwnego: jedna z dziewczyn(które właśnie odchodzą) przypomina mi...Tenten?Nie, niemożliwe! Poznałaby mnie, prawda? Wychylam się za chłopaka,by się jej lepiej przyjrzeć, ale już jej nie ma. Musiało mi się wydawać...
-Jesteś siostrą Uchihy, nie?
-Może...
-A co tu robisz o tak późnej porze?
-A co cię to?!-warczę,na co on reaguje szerokim wyszczerzem.
-Czyżby ucieczka?
-Odwal się!
 Wzdycha ciężko i odsuwa się znacznie. Patrzy na mnie z miną zbitego psa,jakbym co najmniej zabrała mu coś najcenniejszego na świecie.
-Mogłem się tego spodziewać.-zaczyna.-Oboje jesteście strasznie trudni.
-Trudni?-unoszę wysoko brwi.
-Myślałem, że on jest taki, przez tę dziewczynę sprzed lat, ale widząc ciebie...
 Przestaję słuchać. Jaką dziewczynę sprzed lat? Sasuś był zakochany?!Może chodzi o Sakure...
-...jesteście zimni, a do tego agresywni!-chyba walną mi sporą przemowę.
-Skończyłeś? To świetnie. Mam pytanie: jak mówisz "tę dziewczynę sprzed lat" to kogo masz na myśli?
-He? Nie znasz jej?
-Nie, po prostu nie kojarzę.-zaprzeczam, chociaż dobrze wiem że to kłamstwo.
-To było jakieś...5 lat temu. Zaczynaliśmy wtedy gimnazjum...ale to dziwne, że jego siostra nic o tym nie wie.
-Nie interesowało mnie życie emocjonalne tego idioty!...Co się z nią stało?
-A, tak dobrze to nie ma! Powiem ci resztę jak coś dla mnie zrobisz...
-Mogę co najwyżej zapomnieć smak twoich ust, bo to nie należy do najmilszych wspomnień.
-Ta, jesteście identyczni...Ale mi chodzi o coś innego, o wiele innego...-zaczyna się niebezpiecznie przybliżać, a ja tylko stoję?
 Nagle czuję silne pociągnięcie w talii i widzę jak ten chłopak (nawet nie wiem jak ma na imię) odlatuje spory kawałek dalej. Odwracam przerażona głowę, a moim oczom ukazuje się Sasuke! Czuję jak jego ręka próbuje mi zmiażdżyć kości!
-Prze 4h umierałem z niepokoju ty idiotko! Wiesz co by mi zrobiła Emedi jakby się dowiedziała?!-unosi głos.
-UCHIHA!-słyszymy krzyk chłopaka, który najwidoczniej się już pozbierał.-Co ty odwalasz?
-Czego od niej chciałeś?-pyta ze złością.
-A jak myślisz?...Nie rób takiej miny, na nic mi nie pozwoliła.-uśmiecha się do mnie.-Poopowiadałem jej trochę o twojej "wielkiej miłości".
 W tym momencie źrenice Sasuke znacznie się zwężają i jak pantera skacze do gardła czerwonowłosego. Dobra, teraz mogę uciec!Zrywam się pędem w kierunku wysokiego budynku. Wbiegam po krętych schodach na chyba 4 piętro. Ciekawe co to za miejsce? Przebiegając obok jakiejś sali zauważam, że jest w niej otwarte okno, a za nim wisi lina na pranie.Bingo! Wskakuję na parapet, ale jeszcze przez chwilę mój wzrok zatrzymuje się na jakimś białym kształcie...To ludzkie ciało! Za grubej kołdry dostrzegam długie, blond kosmyki włosów...W tym momencie do mych uszu dociera stukot butów, więc momentalnie znajduje się za oknem, wisząc na linie. Ostrożnie stawiam stopę na wystającej cegle,puszczam sznur, a ręce przenoszę na rynnę. Czuję jak ktoś przechodzi prze pokój, w którym przed chwilą byłam. Krople potu spływają mi po karku, a z moich ust wydobywa się ciche sapanie. Słyszę dźwięk zamykanych drzwi, więc oddycham z ulgą. Spoglądam w dół i czuję, że jestem w stanie skoczyć. Odpycham się od ściany i w bardzo sprawny sposób ląduje na ziemi. Zaczyna świtać, więc trudniej będzie się ukryć. Muszę się stąd wynieść, bo nigdy nie zaznam spokoju!
 Bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. Zwykle już po 5 minutach miałam bąble na nogach. Neji mówi, że jestem za delikatna (jakbym tego nie wiedziała...).Jakoś sobie poradzę. Mam nadzieję...
Konoha-HEZA
 Czuję zapach spalenizny. Zaczynam wąchać, co kompletnie wybudza mnie ze snu. Podnoszę się na łokciach i dopiero teraz zauważam,że leżę na stercie akt, papierów, petów i itp. Spoglądam na zegar na ścianie, który pokazuje 4:53, a gdy odwracam głowę, mój wzrok krzyżuje się z zimnymi oczami Kazekage. Są łatwe do odczytania, bo zawarte w nich jest całe jego życie,wcale nie łatwiejsze od mojego...
-Nie śpisz?-pytam,podnosząc się do pozycji stojącej.
-Nie.
-A gdzie Naruto i twój brat?
-Kankarou poznał jakąś dziewczynę, a Naruto poszedł do Kiby.
-Aha.
-Powiedział żebyś wróciła do domu.
-No to chodźmy.-odpowiadam po jakimś czasie.
-Co?
-Chyba nie myślisz, że ktokolwiek pozwoliłby zostać ci w takim miejscu na noc. Nie jestem samobójcą! Gaś światło i idziemy.
Centrum Konohy:
 Idziemy w ciszy, ale za bardzo to mi to nie przeszkadza. W pewnym momencie z jednej z ulic wybiega jakiś chłopak o długich białych włosach, ale i z krwawiącą ręką! Próbuje go złapać, ale on w tym momencie staje jak wryty i zaczyna rozglądać się na boki.
-Oj.-chcę by zwrócił na mnie uwagę,więc staram się go nie spłoszyć.-Co ci się stało?
 Odwraca się z niesamowitą szybkością, co z szoku zmusza mnie do odsunięcia się o krok. Do tego te jego oczy! Przekrwione, podkrążone, z bardzo zwężonymi źrenicami.
-O co chodzi?-pyta Gaara.
-Cicho.Nie ruszaj się.-komenderuje.-Mały...Czy ty mnie widzisz?
 Jego oczy wystarczą, bym wiedziała, że "nie". Biorę go na ręce , i mimo że zaczyna się miotać nie mam zamiaru go puścić.
Hinata
 To chyba jakaś szkoła, a przynajmniej tak mi się wydaje. Leżę na zimnej posadzce,która nawet na chwilę nie daje mi zapomnieć o jej zimnie. Dobra dosyć tego! Nie będę tu tak leżeć bezczynnie! Podnoszę się chwiejnie, opierając się ręką o ścianę, bo zaczyna mi się kręcić w głowie. Postanawiam się trochę rozejrzeć po tym miejscu. Dzięki Byakuganowi mimo ciemności widzę nawet najmniejszy paproch. Wchodzę do wielkiej sali z napisem "Świetlica". Wśród sterty zabawek, książek, ubrań i papierów dostrzegam zdjęcia pozawieszane na ścianie. Przedstawiają dzieci wieku ok 14, może 15 lat. Niektóre porobiły naprawdę niezłe miny...Nagle staję jak wryta. Szybkim ruchem ściągam jedno ze zdjęć, na których jest...Sasuke?! Jest na nim z jakąś dziewczyną,która wydaje mi się znajoma...
-To była najpiękniejsza para jaką w życiu widziałem.-słyszę za sobą głos i w tym momencie zapala się światło.
-Kim pan jest?-zwracam się do starszego, siwego mężczyzny.
-To chyba ja powinienem o to pytać...
-Jestem Hinata...na tym zdjęciu jest...mój brat.
-Aaaaaa...Jego pamiętam doskonale, ale ona...nawet wtedy nie mogłem zapamiętać jej imienia, mimo że było krótkie.
-Szkoda. Chciałabym wiedzieć kim ona jest...
-Byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi...Heh,ale to było dawno.
-Rozumiem. Dziękuje panu...To ja już pójdę.
 Mijam go w drzwiach i powolnym tempem ruszam po wysokich schodach w dół. Nagle sobie coś przypominam, więc krzyczę do mężczyzny:
-Czy mogę zatrzymać zdjęcie?!
-Tak, raczej nikt nie zauważy.
-Dziękuje.
 Wybiegam na zewnątrz i jakoś nie dziwi mnie,że Uchiha stoi naprzeciwko z wściekłą miną.
-Nigdy bym nie wpadł na to, że cię tu znajdę,gdyby nie...
-Zabierz mnie do domu.
-Co?
-Nauciekałam się już. Zmęczona jestem.
 Mijam jego skołowaną osobę i wsiadam do dużego "samochodu". Stoi tak jeszcze parę minut, by w końcu wsiąść i bez słowa ruszyć. Tak naprawdę to nie chodzi mi o to, że jestem zmęczona albo coś, ale naprawdę chcę się dowiedzieć
"KIM JEST TA DZIEWCZYNA?!"

3 komentarze:

  1. Dla czemu w takim momencie ?Super notka , tylko szybko ja skończyłam czytać ;) Kiedy będzie kolejna ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, choć jak dla mnie - ciut mało opisów uczuć, wyglądu i zachowania postaci. A poza tym jest super ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wygląda ta dziewczyna? O.o
    Rozdział świetny!

    OdpowiedzUsuń